Izabela Maciejewska
Głos Emily Dickinson – Małgorzata Ossowska - Czader
Głosy ptaków – Kate Bush
Instalacja wideo Izy Maciejewskiej ukazuje prywatną przestrzeń (sypialnię-gabinet) słynnej XIX-wiecznej amerykańskiej poetki, w której zamknęła się na ostatnich 20 lat życia i gdzie stworzyła swe nowatorskie wiersze. Nazywana „pustelnicą z Amherst”, wycofała się ze świata, by strzec granic własnego „ja”, zanurzyć się w fortecy swego wnętrza, emocji i wyobraźni i wyrazić je w poezji. Z rzeczywistością zewnętrzną komunikowała się za pomocą korespondencji oraz (jedynie z najbliższymi przyjaciółmi) przez szparę uchylonych drzwi sypialni. Swoje życie dzieliła z innymi także za pośrednictwem dołączanych do listów, rewolucyjnych w formie i treści, wierszy. W ten sposób pisała swój „List do świata”.
Wybrane z twórczości poetki cztery wersy:
„Dusza dobiera sobie Towarzystwo -
I - zatrzaskuje drzwi -
Jak Bóg - ma w sobie prawie Wszystko -
A z reszty sobie drwi -”,
mogłyby stać się mottem jej egzystencji.
Biografowie Emily Dickinson do dziś próbują dociec jakie traumatyczne wydarzenia stały u początku jej poezji i wycofania się z życia publicznego i towarzyskiego.
Gdyby zastosować interpretację psychoanalityczną, zapewne jakieś konflikty, których nie potrafiła rozwiązać, niemożność zaspokojenia jakichś potrzeb, wynikła stąd frustracja, wywołująca lęk i silne napięcia emocjonalne, pchnęły ją do przyjęcia systemu obronnego własnego „ja”.
Najbardziej zaś racjonalnym mechanizmem obronnym przed neurotycznym lękiem przed światem jest substytucja (kompensacja lub sublimacja) czyli ucieczka – w przypadku Dickinson – w świat wyobraźni, świat sztuki. Jej gest wyrzeczenia, pustelniczego odosobnienia to reakcja na rozczarowanie otaczającą rzeczywistością, które przekuła w twórczość.
Poetka powiada:
„Skoro nie mogłam mieć Wszystkiego -
Nie dbałam o brak mniejszych Rzeczy”.
Świadomość bogactwa, ofert świata i zarazem ich nietrwałości, ustawicznego procesu ich nieuchronnej utraty, jest dla niej frustrująca. Konsekwencją niemożności posiadania Wszystkiego, co chciałaby mieć, jest asceza. Zatrzaśnięcie drzwi swego pokoju i drzwi Duszy, która zawiera w sobie to, co dla niej najważniejsze, której wystarczy starannie dobrane, czyli własne Towarzystwo. Bowiem to Dusza, a także Mózg (o czym mówi poetka w innym wierszu) gromadzą w sobie „prawie Wszystko”. Ten drugi „rozleglejszy jest niż niebo” i ma „dokładnie ciężar Boga”. Być może surowe protestanckie, wręcz purytańskie, reguły obowiązujące w rodzinnym domu, autokratyczny ojciec, podrzędna rola kobiety w społeczeństwie jej epoki, a także – jak twierdzą niektórzy biografowie – niemożność oparcia w pewności religijnej, niespełniona miłość, brak odzewu ze strony czytelnika, doprowadziły 30.letnią Emily do introwersyjnego braku zainteresowania światem zewnętrznym i praktyczną w nim działalnością. Do zamknięcia się w sobie, skupienia na własnych przeżyciach oraz niczym nieskrępowanej wyobraźni – królestwie prawdziwej wolności, zamieszkania w świecie poezji – „Pałacu Możliwości” - jak ją nazywa autorka, w którym
„O wiele więcej okien -
Drzwi można szerzej otworzyć”.
Istotnie, Dickinson swoją twórczością otworzyła nową epokę w poezji języka angielskiego. Jej – brzmiące niezwykle współcześnie – oryginalne wiersze są wolne od wszelkich obowiązujących w jej epoce zasad, reguł i nakazów. Ta wielka reformatorka mowy poetyckiej, obdarzona filozoficznym umysłem, była ponadto niestrudzoną poszukiwaczką prawdy świata i własnej świadomości.
Praca Izy Maciejewskiej – będąca hołdem dla geniuszu poetki – to trójkanałowe wideo – trzy ekrany zajmujące sąsiadujące z sobą ściany galerii, na które rzutowane są zsynchronizowane obrazy. Jest ona – jak wyjaśnia autorka – „próbą odtworzenia miejsca, które wyzwoliło twórczy potencjał Emily Dickinson. Jest przestrzenią, gdzie, bez żadnych reguł i nierzadko wbrew zasadom logiki, realność miesza się z fantazją, świat sztuki z życiem, świat spoza domu ze światem jego wnętrza, świat artysty ze światem widza.”
Wykreowany przez Maciejewską pokój Emily jest więc miejscem utopijnym, idealnym do rozwijania twórczej wyobraźni. Nie istnieją tu ani ciągłość i liniowość czasu, ani ograniczona murami przestrzeń, nie obowiązują prawa grawitacji. Wskazywany przez zegar czas cofa się, przestrzeń rozciąga, przedmioty lewitują, bądź zmieniają swe miejsce, drzwi otwierają się i zamykają „same”. Ściany, będące własnym lustrzanym odbiciem, stają się transparentne, możemy przez nie swobodnie przenikać. Zacierają się granice między percepcją i wyobrażeniem. Możemy dostrzec cień kobiety, przechadzającej się po pokoju, wyszeptującej wersy wiersza: „Dusza dobiera sobie Towarzystwo...”. Słyszymy odgłosy ptaków, zmieniające się w głosy ludzkie, dobiegające zza okien, przez które widać poruszane wiatrem drzewa. Czasem i one wdzierają się do pokoju. Ten zaś „oddycha” i „pulsuje” w rytm bicia serca, przechyla się diagonalnie niczym statek unoszony przez wzburzone fale, widzimy go też „do góry nogami”.
Jesteśmy wchłonięci przez otaczające nas obrazy, wyłaniające się z trzech ścian wnętrza galerii. Jesteśmy w niej, a zarazem w sypialni eremitki z Amherst – królestwie wyobraźni, przekraczamy próg poetyckiego „Pałacu Możliwości”, gdzie nic nie dziwi, gdzie wszystko może się zdarzyć.
Ostatni kadr filmu Izy Maciejewskiej ukazuje widok szybujących ptaków.
„Ze względu na swój lot uchodziły one od dawna za pośredników między niebem a ziemią, za wcielenie tego, co niematerialne, a zwłaszcza duszy” - możemy przeczytać w „Leksykonie symboli” Herdera. Ptaki mają także związek z losem i nieśmiertelnością (np. w Koranie). W różnych mitologiach Zachodu, a także Indii są postrzegane jako „duchowo-psychiczne hybrydy lub jako dusze zmarłych”.
Interpretacja tego kadru, a także całego filmu, wydaje się jasna. Istotnie artystka swoją pracą chciała przywołać ducha Emily Dickinson. Współcześnie ptaki można także pojmować jako symbol wolności, pozbawionego zahamowań ducha, niczym nieskrępowanej twórczej energii.
Iza Maciejewska zachęca widzów – uwikłanych w tryb codziennych czynności i zabiegów – by pozwolili poprowadzić się w świat sztuki. Jak surrealiści, chce zachwiać naszym poczuciem realności, otworzyć nasze umysły, poszerzyć granice percepcji, wrażliwości, świadomości. Chce byśmy wykroczyli poza to, co bezpośrednio dane zmysłom, uruchomili drzemiące w nas złoża fantazji, zobaczyli to, co widzą artyści.
Instalacji towarzyszą fragmenty poezji Emily Dickinson – widz sam oceni jej wartość – oraz dwa obiekty przedstawiające ludzkie postaci w skali 1:1, porośnięte mchem, a stanowiące ilustrację jednego z wierszy (galeria zdjęć). Prezentowane w sąsiedniej sali galerii, prowadzą do wykreowanego mocą imaginacji i talentu Izy Maciejewskiej, świata pokoju poetki. Wkraczając w ten świat, jednocześnie – pod wpływem lektury wierszy – w przestrzeń umysłu i duchowości XIX-wiecznej genialnej mniszki z Amherst, artystka XXI wieku kładzie pomost pomiędzy swoją i jej kreatywną ekspresją. Bez względu bowiem na epokę wyzwolona wyobraźnia łączy twórców.
Alicja Cichowicz
(tekst z katalogu wystawy Pokój Emily Dickinson, Miejska Galeria Sztuki w Łodzi, 2016)
657
Mieszkam w pałacu Możliwości–
Piękniejszy to dom od Prozy–
O wiele więcej Okien–
Drzwi można szerzej otworzyć–
Wnętrza – jak starych Cedrów–
Objąć Okiem się nie da–
A w górze Wieczny Pułap–
Kopuła Nieba–
Goście – najwyborniejsi–
A jedyne Zajęcie–
Zamykać w objęciu– wąskim
Obfite Raju naręcze–
przekład: Stanisław Barańczak
985
Skoro nie mogłam mieć Wszystkiego –
przekład: Stanisław Barańczak
249
Szalone – Dzikie Noce!
przekład: Stanisław Barańczak
Dzikie noce, dzikie noce
A w nich ty i ja
Dziką słodycz pić by można
aż do białego dnia.
Daremne wichry
Gdy serce w przystani
Na nic busola
I mapa na nic.
Wiosłując przez raj
Ach, te morza!
Marzę by w tobie
w tę noc zacumować.
przekład: Maciej Maleńczuk
288
Jam nikt! A ty ktoś, bracie, jest?
Możeś ty nikim też?
Aż dwoje nas, więc cicho bądź,
bo nas wygonią stąd.
Jak nudno być kimś, prawda?
Jak niedyskretnie żabim
oznajmiać swe miano skrzekiem
podziwiającym bagnom.
288
Jam nikim! A tyś kimże?
Czyś nikim jest, także?
Więc jest nas już dwoje aż – zamilcz!
Dawnośmy już wygnańcami..
Jakże ponuro jest być kimś!
Wszystkim i wciąż, jak żaba,
Imię swe głosić i widzieć,
Jak bagno hołdy składa!
przekład: Wawel
288
Jestem Nikim! A ty?
Czy jesteś – Nikim – Też?
Zatem jest nas aż dwoje?
Pst! Rozejdzie się – wiesz!
Jak monotonnie jest – być Kimś -
Popisującą się Żabą –
Kumkać swe imię – cały Czerwiec –
Stojącym w podziwie Stawom!
przekład: Stanisław Barańczak
540
Moc swoją ujęłam w Dłoń –
przekład: Stanisław Barańczak
Nie trzeba być Komnatą - aby w nas straszyło -
Lub nawiedzonym Domem -
Nie ma Wnętrz straszniejszych niż Mózgu
Korytarze kryjome -
Ileż bezpieczniej - o Północy
Ujrzeć Upiora przed sobą -
Niż spojrzeć w twarz własnym - wewnętrznym -
Pustkom i Chłodom.
Prościej gnać przez widmowe Opactwo,
Gdy hurgot Głazów nas goni -
Niż stanąć z sobą do walki -
Bez Broni -
Własne Ja - gdy się zaczai
Za Samym Sobą -
Przerazi bardziej niż Morderca
W pokoju obok.
Ciało - wyciąga Rewolwer -
Drzwi ryglują trzęsące się ręce -
Przeoczając potężniejsze widmo -
Lub nawet Więcej -
przekład: Stanisław Barańczak
1523
Odchodząc - nie wie się, że się odchodzi -
Nie na serio Drzwi za sobą przymykamy -
Los - tymczasem - zatrzaskuje rygle -
Bezpowrotnie - za naszymi plecami -
przekład: Stanisław Barańczak
829
Suto ściel to Łóżko
I ściel je w Bojaźni -
Śpij w nim schludnie, aż Dzień Sądu
W górze się rozjaśni.
Wygładź Prześcieradło
I popraw Poduszki -
Niechaj żółta wrzawa Brzasku
Tej Gleby nie wzruszy -
przekład: Stanisław Barańczak
108
Chirurdzy muszą być ostrożni,
Gdy biorą w dłoń pieczołowicie
Skalpel - pod jego cienkim ostrzem
Rusza się Winowajca - Życie!
przekład: Stanisław Barańczak
1859
Wody nas uczy pragnienie,
Lądu - morskie przestrzenie.
Uniesień - bólu wiek,
Pokoju - opowieść o bitwach,
Miłości - nagrobna modlitwa -
A ptaków - śnieg.
przekład: Ludmiła Marjańska
97
Tęcza mi nigdy nie mówi,
przekład: Ludmiła Marjańska
89
Tym, co mkną, lecą i płyną -
Ptakom - Trzmielowi - Godzinom -
Elegia na nic, gdy giną.
To, co jest, trwa i zostaje -
Żal - Góry - Wieczności Dale -
Mnie na nic się nie przydaje.
Świat to się zerwie, to spocznie.
Z Zagadką niebios - cóż pocznę?
Jakże ten Sfinks milczy mrocznie!
przekład: Stanisław Barańczak
Dusza dobiera sobie Towarzystwo -
I - zatrzaskuje Drzwi -
Jak Bóg - ma w sobie prawie Wszystko -
A z Reszty sobie drwi -
Nie dba - że tłoczą się Rydwany -
U jej pochyłych Bram -
Że na wytartym jej Dywanie
Przyklęka cesarz sam -
Wiem, jak z nią jest - gdy z Rzesz wybiera
Kogoś Jednego - raz -
Zamyka się jak Śluza - zwiera
W sobie - jak Głaz -
przekład: Stanisław Barańczak
441
przekład: Stanisław Barańczak
712
Nie mogłam stanąć i czekać na Śmierć -
Ona sama mnie podwiozła - uprzejma -
Bryczka mieściła nas dwie -
I jeszcze - Nieśmiertelność -
Konie szły stępa - nie poganiane -
Widząc, że Śmierci nie śpieszno,
Swoje rozrywki i prace
Odłożyłam - przez Grzeczność -
Minęłyśmy Boisko Szkolne
Pełne Dzieci - Rejwachu -
A potem Łany - w nas wpatrzone -
A potem Słońca Zachód -
Lub raczej - Słońce nas
Minęło - gęstniał płacz
Zimnej Rosy - Sukienkę
Miałam za cały Płaszcz -
przekład: Stanisław Barańczak
393
Gdyby Nasz Najlepszy Moment trwał -
Niepotrzebnym uczyniłby Niebo -
Tę Nagrodę dla nielicznych - za Ryzyko -
Więc nie daje nam się zażyć - Takiego -
Tylko jako pobudzający
Środek - w przypadkach Rozpaczy -
Odrętwienia - Niebiański Moment
Wydzielają nam - Żelazne Zapasy -
Boski Przydział - jedno Pewne - ledwie
Trafi do nas - będzie Wycofany -
I olśnioną Duszę pozostawi
W jej Pokojach nieumeblowanych
przekład: Stanisław Barańczak
413
Nigdy nie czułam się jak w Domu
Tu w Dole - i podobnie
Obco mi będzie wśród Ogromu
Nieb - nie przemawia do mnie
Raj - bo Niedziela tam - niezmiennie -
Bez przerwy Święto nudne -
Samotnie będzie mi w Edenie
W Środowe Popołudnie -
Gdybyż Bóg mógł gdzieś pójść z wizytą
Lub zapaść w drzemkę lekką
I przymknąć na nas Oko - ale
On sam jest - tą Lunetą
Śledzącą nas Odwiecznie - ja zaś
Wymknęłabym się spod pieczy
Pana Świętego Ducha - Wszystkich -
Gdyby nie „Sąd Ostateczny"
przekład: Stanisław Barańczak
863
Dzielącego nas dystansu zmierzyć
W Milach Morskich czy Lądowych się nie dało -
Wnętrze Czaszki zna Podziały, na które
I Równika byłoby za mało -
przekład: Stanisław Barańczak
903
Skryłam się w kwiecie – kiedy zwiędnie
Stojąc w twoim Wazonie,
Mnie będziesz współczuć, choć bezwiednie:
Nie całkiem osamotnionej.
przekład: Stanisław Barańczak
511
Gdybyś miał/a przyjść Jesienią, Lato
Przegnałabym jednym ruchem
Ręki - z uśmieszkiem pogardliwym,
Jak Gospodyni - Muchę -
Gdybym za rok cię ujrzeć miała,
Zwijałabym miesiące
W kłębki - osobno po Szufladach
W obawie - że coś poplączę -
Gdyby Stulecia nas dzieliły,
Liczyłabym na Palcach
Mijanie lat - do zmartwiałości
Obu rąk - obumarcia -
Gdyby na pewno po tym życiu
przekład: Stanisław Barańczak
599
Bywa ból - tak zajadły -
Że wyżera w nas Otchłań -
Potem przykrywa - Odrętwieniem -
Tak aby Pamięć mogła
Obejść - przejść przez nią - po niej -
Jak Lunatyk - stąpający bezpiecznie
Gdzie strąciłyby go oczy otwarte
W gruchoczące - Kość po Kości - powietrze.
przekład: Stanisław Barańczak
1255
Tęsknota jest jak Ziarenko
W nierównych zapasach z Glebą,
Wierzące, że jego orędzie
Czyjeś oczy wreszcie dostrzegą.
Okoliczności - Pora - Klimat -
Ziarenku nie są wiadome -
Jakąż musi osiągnąć Niezłomność,
Zanim Słońce weźmie je w dłonie!
przekład: Stanisław Barańczak
686
Mówi się: Czas uśmierza ból -
On nie uśmierza niczego -
W cierpieniu, jak w Żylastym Starcu,
Rośnie Krzepkość, gdy lata biegną -
Nie Lekarstwem Nieszczęścia
Jest Czas - to raczej Probierz -
Jeśli leczy - daje dowód tym samym,
Że nie było mowy o Chorobie -
przekład: Stanisław Barańczak
919
Jeśli zaleczę choć jedno serce,
nie będę żyła na próżno;
jeśli choć jednej pomogę rozterce,
jednej ranie ulgą posłużę,
jeśli jednego małego ptaka
z powrotem do gniazda włożę
nie będę żyła na próżno
przekład: Kazimiera Iłłakowiczówna
***
Jedno serce przed rozpaczą uchronić,
A nie będę żyła daremnie -
Jedno serce przed bólem osłonić,
Złagodzić jedno cierpienie -
Gdy słabnący rudzik do gniazda
Odnajdzie drogę przeze mnie -
Nie będę żyła daremnie.
przekład: Ludmiła Marjańska
732
Miejsce Zabawek porzuconych
Dawnego Życia - zajął godny
Zawód Kobiety - Żony -
Jeśli Jej czegoś brakło w nowym
Dniu - Przestrzeni - Zdumienia -
Spełnienia Snu - Jeśli jak Złoto
Ścierał się od Noszenia,
Ten Brak narastał w niej bez słowa -
Jak Perła, lub Wodorost,
W głębiach - o których tylko Morzu
Samemu coś wiadomo -
przekład: Stanisław Barańczak
1263
Mów całą Prawdę — lecz stopniowo —
Ostrożnie i okrężnie —
Nie zniesie błysku nagłej Prawdy
Nasz Zachwyt niedołężny —
Jak Błyskawica — gdy się Dziecku
Naturę jej naświetli —
Tak prawda niech olśniewa z wolna,
Abyśmy nie oślepli.
przekład: Stanisław Barańczak
449
Zmarłam szukając Piękna - ale
Gdy się mościłam w mrokach Grobu -
Kogoś, kto zmarł szukając Prawdy,
Złożono w Pomieszczeniu obok -
Zapytał - co mnie uśmierciło -
Odpowiedziałam - "Piękno" -
"Mnie - Prawda - one są Tym Samym -
Jesteśmy Rodzeństwem" - szepnął -
I tak gwarzyliśmy - przez Noc -
Przez Ścianę gliny - blisko -
Aż Mech dosięgnął naszych ust -
I zarósł - nasze nazwiska -
przekład: Stanisław Barańczak
449
Dałam życie za Piękno,
lecz zaledwie zaznałam grobu,
ktoś, kto umarł za Prawdę,
złożony został obok.
Spytał cicho, za com zginęła.
Odpowiedziałam: "Za Piękno."
"Ja za Prawdę, a to dwoje jest jednią -
rzekł - więceśmy rodzeństwem".
I jak krewni przy spotkaniu
tak długo gwarzyliśmy w krypcie,
aż mech zarósł zwierzające się wargi
i nasze miana przykrył.
tłumacz poszukiwany
809
Nie, umrzeć nie są w stanie
Ci, którzy są Kochani -
Miłość to Nieśmiertelność - albo sama Wieczność -
I umrzeć nie są w stanie
Ci, co Kochają sami -
Miłość w Boskość obraca Żywotną Człowieczość.
przekład: Stanisław Barańczak
917
Miłość - jest wcześniej niż Życie -
Trwa dłużej niż Śmierć - jest Stworzenia
Pierwszym Aktem - głównym Aktorem
Na scenie, jaką jest Ziemia –
przekład: Stanisław Barańczak
254
"Nadzieja" jest tym upierzonym
Stworzeniem na gałązce
Duszy - co śpiewa melodie
Bez słów i nie milknące -
W świście Wichru - brzmi uszom najsłodziej -
I srogich by trzeba Nawałnic -
Aby spłoszyć maleńkiego ptaka,
Co tak wielu zdołał ogrzać i nakarmić -
Śpiewał mi już na Morzach Obcości -
W Krainach Chłodu -
Nie żądając w zamian Okruszka -
Choć konał z Głodu.
przekład: Stanisław Barańczak
254
Nadzieja - pierzaste stworzenie -
Mości się w duszy na grzędzie -
Śpiewa piosenkę bez słów -
I zawsze śpiewać będzie -
Najsłodsza - w nawałnicę -
Srogi sztorm musiałby się zerwać -
By spłoszyć małego ptaka,
Który tylu rozgrzewał -
Słyszałam go w mroźnej krainie -
Na morzu obcym i głuchym -
Lecz nigdy - w największej potrzebie -
Nie prosił - mnie - o okruchy -
przekład: Ludmiła Mariańska
182
Gdybym już nie żyła
Gdy Drozdy powrócą,
Niech temu z Czerwonym Krawatem
Okruch w imieniu mym rzucą.
Gdybym nie mogła dziękować,
We śnie pogrążona bez świtu,
Przecież dziękować się staram
Ustami z ciężkiego Granitu!
przekład: Tadeusz Sławek
182
Gdybym nie miała już być żywa,
Gdy Drozdów przyfrunie stadko,
Darujcie Okruch na Pamiątkę
Temu z Czerwoną Krawatką.
Gdybym dziękować wam nie była
W stanie - przez sen zbyt twardy -
Wiedzcie, że staram się - chcę zmusić
Do drgnienia Granit wargi!
przekład: Stanisław Barańczak
520
O Świcie wzięłam Psa — i poszłam
Zobaczyć się z Oceanem —
Syreny z wodnych Suteren
Wyszły mi na spotkanie —
Fregaty — z Pierwszego Piętra
Wyciągały Konopne Dłonie —
Biorąc mnie za Mysz — wyrzuconą
Na Piach przez Fale słone —
Nie tknął mnie Nikt — dopiero Przypływ
Podpełzł do czubka Trzewika —
Rąbka Fartucha — Paska —
Płóciennego Stanika —
Groził, że mnie pochłonie całą —
Jak Rosa, co przemoczyła
Rękaw łodyżki Mlecza —
Wtedy — ja też ruszyłam —
A on — on za mną pełzł — o krok —
Poczułam Uchwyt Srebrny
Na Kostce — i znów Obuwie
Zalały mi płynne Perły —
Dopiero przed Statecznym Miastem —
Chłodno je widać oceniał —
Skłonił się — ze spojrzeniem Władczym —
I cofnął się Ocean —
przekład: Stanisław Barańczak
632
Mózg - rozleglejszy jest niż Niebo -
Bo zmierz je - co do cala -
Ujrzysz, że w Mózgu się pomieści
I Pan - i Przestrzeń cała -
Mózg - bezdenniejszy jest niż Morze -
Bo zgłęb je - co do joty -
Ujrzysz, że Mózg Ocean wchłonie
Jak Gąbka - Wiadro wody -
Mózg ma dokładnie ciężar Boga -
Bo zważ ich - co do grama -
A Waga z Wagą - jak Litera
Z Głoską - będzie tożsama –
przekład: Stanisław Barańczak
Partnerem projektu jest Miejska Galeria Sztuki w Łodzi